Whatever
you think I hate getting presents. You should know I didn't even get any
torelable present til eighteen birthday. Oh no, I did. When I was five. There
was a scooter. I was craving for it my parents beacuse my favourite Teletubbie
had one! I thought riding a scooter makes a lot of fun! It was a mistake, but
I'm not going to elaborate this subject - it necessitates more time.
I wanted
money instead of presents on my eighteen birthday, of course. After my bad
experiences with getting unbelievably weak gifts (I really would like to get
something was bought for me!) I would have preferred to get some money to save
them for a special occasion or spend them for anything I want (not anything
somebody wants). Although my cousin insisted on some extra and she did
something what every person who ever wanted make me similar surprise should did. She
ASKED ME what I would like to get! Isn't it simple? So I showed her a few
models and she gave me the best gift I've ever seen! It's perfect, is exactly
what I wanted. Even better!
Nie
znoszę prezentów. Musicie wiedzieć, że do moich osiemnastych urodzin (które
zresztą obchodziłam stosunkowo niedawno) dostałam jeden, jedyny prawdziwy,
wymarzony prezent, mając lat pięć, może sześć. I była to hulajnoga. Och, ileż
ja się naprosiłam rodziców, by mi ją sprawili. Oczywiście główną inspiracją był
teletubiś Po. Uważałam, że jazda na takim sprzęcie na pewno sprawia nie lada
frajdę! Pomyliłam się, ale nie o tym ja tu.
Na
osiemnastkę chciałam kasę. Wiadomo. Po moich doświadczeniach w dostawaniu
marnych, nie związanych w ogóle z moją osobą prezentów - ponieważ dziwnym
trafem wolę, kiedy podchodzi się do takich spraw indywidualnie i wtedy na
pierwszy rzut oka widać, że został on wybierany z myślą o mnie właśnie -
które ani mi się do niczego nie przydały, ani nawet ładne nie były. Zwykle
zbierały tylko kurz na półkach (nadal zbierają, no bo co z takimi zrobić?
Wyrzucić. Pewno, to takie proste.) W związku z czym tak, wolałam dostać
pieniądze, co by zainwestować w coś konkretniejszego, ewentualnie rozwalić na
pierdoły, ale przynajmniej takie, na jakie tylko najdzie mnie ochota. Ale moja
kuzynka uparła się, by dołączyć do pieniędzy drobny podarunek. I zrobiła coś,
co powinni byli zrobić wszyscy, którzy kiedykolwiek chcieli mi sprawić podobną
przyjemność, a nigdy na to nie wpadli. ZAPYTAŁA, co bym chciała dostać. I wtedy
wysłałam jej kilka modeli tego, co mi się wówczas marzyło i trafiła! Prezent
jest wspaniały, najchętniej w ogóle bym się z nim nie rozstawała. Pasuje do wielu
rzeczy, podkolorowuje każdy ciuch, no i jest przede wszystkim dla mnie!
necklace - promod (ten prezent właśnie); top - new yorker; shoes - h&m
My photographer's daughter.
Córa mojego fotografa.
fot. Kamila Bieś
ojej. Pokochałam Twój blog i pragnę tu zaglądać:) inspirujące te pokazy mody, klimatyczne zdjęcia, ciekawe opisy. Pozdrawiam serdecznie i "do zobaczenia" w następnym poście ;) :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi przyjemnie! niestety teraz nowe pojawiają się coraz rzadziej :( postaram się temu zaradzić!
Usuń